sobota, 11 sierpnia 2007

Grzybobranie rozpoczęte

Jak co roku w sierpniu zaczynam myśleć o grzybach. Uwielbiam je zbierać i uwielbiam ich zapach czy to gotowanych, czy też suszonych. Wczoraj po południu Alicja zażyczyła sobie jechać do lasu - w to mi graj!. Wziąłem odpowiedni sprzęt - litrowe wiadereczko dla Młodej i 5 litrowe dla mnie no i ruszyliśmy na stare sprawdzone, ale jesienne miejsca. Początkowo zapowiadało się, że nic nie będzie, ale to było tylko chwilkę. Po kilku minutach wertowania lasu pojawił się pierwszy - co prawda w połowie zjedzony prz ślimaki - czarny łepek. Zdziwiło mnie że już są. Po przejściu zwanej przeze mnie "Górki Prawych" ruszyliśmy na mchy a tam co 5 metrów pełno podgrzybków. I to w różnych wielkościach i różnym wieku. A od czasu do czasu piękne kurki. Byłem normalnie cały szczęśliwy. Ala zresztą też - i sama - uzbierała półtora swoje malutkiego wiaderka. Końcowy efekt był taki, że uzbieraliśmy dwa małe wiaderka i dwa moje między - czasie była zsypka do samochodu.
Dzisiaj po południu ruszyliśmy w to samo miejsce. Wiaderka jednak były już trochę większe. I oczywiście powtórka - tylko moja mała Zawodniczka dziś szybciej się znudziła i odmówiła współpracy. Choć grzybki nadal pięknie zachęcała co by pokazały swoje piękne łepki, bo przecież nie mozna tak tkwić między mchemi i czekać aż "was ślimaki zeżrą".
Zanim pojechaliśmy na grzybobranie przyjechał Zbyszek [mój kuzyn] z rodzinką. Oczywiście pokazałem mu moje ptaki. Bardzo podobały mu się krymki, mewki, no i oczywiście stawaki. Pocztowe rzecz jasna również, choć akurat fruwały nad domem i nie za wiele można było o nich powiedzieć. Obdarowałem go też białoczubami czarnymi i sebrytką - znaczy się raczej Gośkę - jego żonę, bo uwielbia kurki ozdobne.
Cały czas myślę jak tu zorganizować miejsce dla budapesztów - kupiłem dwie parki pięknych czerwonych i czarnych. Podoba mi się w nich to, że latają. Denerwują mnie orliki polskie czy też zamojskie, ktore ponoć maja latać. Miałem i jedne i drugie i jakoś nie dały mi na to dowodów. Budapeszty z tego co słyszałem od Krzyśka Piątka potrafią krążyć nad goębnikiem po kilka godzin - i chyba własnie to jest sensem hodowania gołębi wysokolotnych. Mają latać i zadziwiać długością lotu a nie tylko swoją urodą, której oczywiście im nie brakuje.
Wczoraj i dziś aktualizowałem stronę Woliery. Dodałem informacje na temat zielononóżek. Pracuję jeszcze nad bazą Klubu Czubatki Polskiej i nad wieloma innymi rzeczami, ale jak to już jest niektóre muszą dojrzeć, a niektóre się w pełni wyklarować.
Dostałem też dziś maila z USA od Justynki Karbowiak z pięknymi fotkami. Dwa znich zamieszczam poniżej.
Ogólnie dzisiejszy i wczorajszy dzień muszę zaliczyć do tych dni, do których chce się powracać.










Brak komentarzy: